Czytam wasze komentarze i często mam wrażenie, że dla was
słowa „poradnik” i „przepis” to wzajemne synonimy, a ja nie zamierzam się z tym
godzić, dlatego postanowiłem napisać ten artykuł, by w razie kolejnego
zbliżonego lub podobnego komentarza odesłać do niego a nie kolejny raz pisać to
samo. Nie jestem człowiekiem, który lubi się powtarzać.
Teraz mam mały dylemat, bo myślę, z której strony ugryźć
temat, tak by nikogo nie urazić, ale też wyczerpać go do końca. Może więc
zapytam czy piekliście kiedyś chleb? Jeśli nie, to mogę podać kilka PRZEPISÓW,
jeśli będziecie postępować krok po kroku, tak jak w instrukcji podano, to chleb
powinien wam wyjść pyszny, rumiany, z lekko chrupiącą skórką. Mogę wam też dać
PORADĘ, by przed wstawieniem ciasta do piekarnika posmarować je białkiem
zmieszanym z odrobiną wody, bo to nada bochenkowi taki ładny kolorek, będzie
wyglądał apetyczniej. Jeśli będziecie korzystali z PRZEPISU, bez PORADY chleb
także wam wyjdzie, a PORAD może być wiele – sezam, mak, mąka, ziarna
słonecznika, pestki dyni – to od was zależy jaki chleb upieczecie, bo tylko wy
wiecie jaki lubicie i jaki chcielibyście jeść.
Jeśli macie dzieci mogę wam polecić PORADNIKI o choćby
pielęgnacji i karmieniu niemowląt do drugiego roku życia. Ostrzegam jednak, że
PORADNIKI te różnią się od siebie nie tylko okładkami i ilustracjami, ale także
treścią – nierzadko zaprzecza jeden drugiemu. I tu pada pytanie „co robić?” czy
„którego słuchać?”. Możecie pójść z tymi pytaniami i wątpliwościami do matki,
teściowej, babki, dziadka, wujka, sąsiada, ale nie zwracacie się do autora
książki, prawda? Kierujecie się często swoim instynktem, sercem, czyż nie?
Tak samo jest z PORADNIKAMI o wychowaniu dzieci, żaden nie
gwarantuje, że postępując ściśle według jego zaleceń wychowacie grzeczne, szczęśliwe
i uśmiechnięte dziecko, które będzie umiało się dzielić, odczuwać empatie i
będzie wam wdzięczne za odebrane wychowanie. Tak samo PORADNIKI o pielęgnacji i
żywieniu nie gwarantują, że dziecko będzie zdrowe, odporne na bakterie i bez
wysypki uczuleniowej czy odparzenia od pampersów. Nie da się bowiem stworzyć
czegoś takiego jak PRZEPIS na idealne i zawsze zdrowe dziecko, bo po pierwsze
nie ma ideałów, a dziecko to nie pralka by napisać jego INSTRUKCJE. Nie znam
też matki ani ojca, którzy na każdym kroku wychowując pociechę zaglądaliby do
książki i postępowali ściśle według jej zaleceń. I być może dobrze, że takich
nie znam, wolę się łudzić, że tacy nie istnieją, bo nie wierzę by jakaś obca
kobieta czy mężczyzna, którzy napisali poradniki znali to dane dziecko lepiej
niż jego najbliżsi.
Teraz mam cichą nadzieję, że każdy, kto przeczyta ten post
zrozumie co mam na myśli. Bo choćbym nawet napisał poradnik pod tytułem „związek
oparty na DD”, nie byłbym w stanie wam zagwarantować, że postępując zawsze
według tego poradnika będziecie mieli idealne małżeństwo. Jesteście ludźmi, tak
jak to dziecko z przykładu. I tak jak do każdego dziecka, tak do każdej kobiety
i do każdego mężczyzny nie da się stworzyć idealnego, uniwersalnego poradnika,
bo do człowieka nie da się napisać INSTRUKCJI OBSŁUGI.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz