Obiecałem ten artykuł napisać już dawno temu, ale niestety,
nie wyrobiłem się z czasem. Każdemu się to zdarza, bo jak wiadomo są ważniejsze
sprawy, są obowiązki, a prowadzenia bloga do obowiązków nie zaliczam. Ten blog
jest dla mnie czymś właściwie mało istotnym. Fakt, że przykładam się do jego
prowadzenia jak tylko potrafię, z racji tego, że jest to jedyne źródło wiedzy
na temat DD w języku polskim, w całym internecie (chyba, że coś się zmieniło i
powstała jeszcze jakaś strona tego typu, jeśli macie na nią namiary, podajcie w
komentarzu). Dodam tylko, że ten blog nie jest mi niezbędny do życia jak tlen,
dlatego aktualizuje go gdy mam czas, a nie chcę pleść trzy po trzy na „prędcę”,
dlatego czasami będą się zdarzać takie pauzy, jak ta ostatnia, która trwała kilka
miesięcy.
To teraz może na temat artykułu, ale najpierw pewna ważna
sprawa:
Mawia się, że „Carta non erubescit”, co znaczy „Papier się
nie rumieni”. To prawda stara jak świat, że papier przyjmie wszystko, każdą
głupotę jaką byśmy na nim nie napisali, on zniesie. Teraz piszemy głównie na
klawiaturach, a zdania przez nas natworzone zazwyczaj trafiają do internetu. Z
tymi zdaniami wielu się zgodzi, wielu będą one obojętne, ale też znają się
tacy, którzy będą się wykłócać i głosić, że to wielebne bzdury. I jak
najbardziej każdy z nas ma prawo opowiedzieć się po któreś ze stron i śmiało
głosić to co uważa za słuszne. Jednak jeśli komentujecie ten blog, to
komentujecie teorie, a nie moje poglądy.
Wyobraźcie sobie, że zamiast artykułu o DD piszę o zegarze
danej marki, jego funkcjach, możliwościach, kolorach do wyboru i mechanizmie.
Jeśli wam się ten zegar nie podoba – krytykujcie go, albo zegarmistrza, który
go stworzył, ale nie mnie, bo niby za co? Za to ze go opisałem? Za to że
chciałem wam przybliżyć jego działanie? Tak właściwie to ja nawet nie muszę
mieć tego zegara w domu, mogłem nigdy nie widzieć go na oczy, nie mieć z nim
żadnej styczności.
To teraz w końcu o artykule:
Jest wiele mitów o DD i być może wiele z nich jest prawdą. W
komentarzach głównie odezwały się kobiety, niektóre głosiły, że DD to tresura,
że to zniża kobietę do poziomu zwierzęcia i szczerze z wieloma tymi opiniami
muszę się zgodzić, ale także im zaprzeczyć. Już to wyjaśniam! Sam trafiłem na
strony, gdzie mianem Domestic Discipline określa się związek oparty na
poniżeniu, związek, w którym kobieta chodzi na kolanach i jest prowadzana na
smyczy, jest męską zabawką do zaspokajania potrzeb, takich jak jedzenie, seks,
sprzątanie, a nawet zastępuje toaletę. Nawet tutaj, na tym blogu osoby żyjące w
takich związkach usiłowały się wypowiadać i przeforsować swoje zdanie. Te osoby
głosiły „ja tak żyje jak tu jest napisane”, po czym po kliknięciu w nicki
takich osób okazało się, że chyba nie czytają ze zrozumieniem, albo robią sobie
delikatnie mówiąc żarty z czegoś, z czego moim zdaniem żartować się nie
powinno.
Tak więc mógłbym napisać, że mitem jest iż kobieta chodzi w
związku DD na kolanach i na smyczy, iż mitem jest, że nie może mieć własnego
zdania, oraz także, że mitem jest to że mężczyzna zawsze uważa, że racja jest
po jego stronie, ale nie mogę tego zrobić, bo zawsze znajdą się osoby, które dostosują
teorie do własnych, moim zdaniem chorych potrzeb. Mitem jest coś co się nie
działo, co nie miało nigdy miejsca, a zostało wymyślone przez ludzi by
wytłumaczyć pewne zjawiska, choćby pogodowe. Tak więc niestety nie mogę nazwać
mitem powyżej przytoczonych przeze mnie przykładów. Choć bardzo bym tego
chciał.
Ten powyższy przykład pokazuje, że ludzie są różni. Dlatego
tu apeluje do kobiet by przed związaniem się na zasadach DD, zgodzeniem się na
nie, dokładnie poznały partnera, bo może on się okazać katem, sadystą, tyranem,
despotą, a nawet zwyrodnialcem i manipulantem. On może nie pragnąć założenia rodziny
i szczęścia, a jedynie doszukiwać się w tym uciechy cielesnej i odczuwania
satysfakcji z poniżania i zadawania bólu osobie słabszej, w porównaniu z dużym
facetem – często bezbronnej. Drogie kobiety, mężczyzna nie zawsze ma racje,
także się może pomylić. Jednak różnica jest między dostać klapsa z powodu jego
złego humoru i chwilowego braku cierpliwości, a porządnie oberwać i być przez
niego poniżaną bo mu się w pracy nie ułożyło. Oczywiście i jeden i drugi
przykład nie powinien mieć miejsca, ale mu mężczyźni także jesteśmy tylko
ludźmi. Też mamy swoje charaktery, humorki, gorsze dni i chyba trzeba nauczyć
się z tym żyć, poznać się, sięgnąć kompromisu i niekiedy po prostu unikać
konfliktów. Przykład: Gdy kobieta pokłóci się z koleżanką, warto nie żądać
obiadu, a zamówić na wynos jej ulubione danie, albo porwać ją do restauracji i
sprawić by choć na moment zapomniała o kłopotach, jeśli chce można spróbować
jej doradzić. Żądanie obiadu w takiej sytuacji mogłoby wywołać awanturę, a
bicie czy zastosowanie innej kary z powodu braku tego obiadu na czas jak dla
mnie nie byłoby czymś godnym pochwały, gdyż znaczyłoby jedynie, że mężczyzna
jest egoistą i myśli przede wszystkim o sobie, a nie o samopoczuciu swojej wybranki.
Kolejny przykład, odwrotny, to gdy mężczyzna pokłóci się z kumplem o choćby pieniądze
i w takiej sytuacji kobieta ma pretensje, że nie kupił herbaty, a się skończyła
i obiecał, że kupi po drodze i ma do niego generalnie o to pretensje. W
normalnej sytuacji może by nawet nie krzyknął, a ubrał płaszcz i naprawił błąd,
ale on test tylko człowiekiem, ma zły dzień, nie trudno więc o sprzeczkę.
Dlatego apeluje zarówno do kobiet jak i do mężczyzn, że przede wszystkim nie
sztywne reguły i zasady, a ZROZUMIENIE, gdyż to ono jest bardzo ważne w
związku, każdym, niezależnie od tego czy to patriarchat, partnerstwo, DD, czy
nawet zwykłe współlokatorstwo oparte na wolnym związku.
Ja nie przepadam za opowiadaniami umieszczanymi w sieci na
temat DD, ale nie mogę nikomu zabronić ich publikowania, a tym bardziej zabronić
skutecznie. Jest to temat jak każdy inny i zainteresowani mają prawo te opowiadania
pisać, czytać, krytykować czy popierać. Ja przyznam, że z niektórymi się
zapoznałem, głównie z ciekawości i postanowiłem odwrócić wadę w zaletę. Z
biegiem czasu uważam, że dobrze, że te opowiadania o… właściwie nie o DD, a o parach,
gdzie mężczyzna stara się być głową rodziny postały. To tylko fikcja, ale w tej
fikcji też są różne kobiety i różni mężczyźni i czytelnicy chyba najlepiej
widzą jaka między niektórymi parami jest przepaść. W życiu jest podobnie –
jeden stara się być opiekunem, drugi staje się tyranem. To samo z kobietami –
jedna zostaje w domu, bo chce wychować dzieci, a druga zwyczajnie chce być
utrzymanką i puszczać męża kantem, gdy ten jest w pracy. Jednak tak jak mówię opowiadania
są fikcją, a mój blog tylko teorią. Jaki będzie wasz związek zależy tylko od
was i waszej drugiej połówki! Tak więc, gdy mówimy o ludziach, żywych istotach
i ich relacjach to nie ma prawd i mitów, są tylko ludzie i ich związek i to od
nich zależy jaki on będzie; czy będzie oparty na strachu i lęku, czy zaufaniu i
poczuciu bezpieczeństwa.
Mógłbyś chociaż wysilić się na napisanie WŁASNEGO artykułu, a nie tłumaczyć to, co znajdziesz na zagranicznych stronach.
OdpowiedzUsuńNie każdy jest głupcem, który nie widzi, że każdy jeden Twój wpis jest kradzieżą cudzej pracy intelektualnej, którą przepuściłeś przez tłumacza google.
Pozdrawiam,
Ktosia.
Artykuły są mojego autorstwa, nie są suchymi tłumaczeniami ze stron zagranicznych. Jednak nigdy nie zaprzeczyłem, że to właśnie z zagranicznych stron i artykułów nabywałem wiedzę na ten temat.
UsuńMógłbym to wyjaśnić inaczej - to jak opis użytkowania roweru, nie ważne w jakim języku, w każdym znajdą się podobieństwa jak i różnice. Z podobieństw z pewnością w każdym opisie by było, że należy trzymać kierownice, pedałować i patrzeć przed siebie. - To taki obrazowy przykład.
Pozdrawiam.
Czekamy... :-)
OdpowiedzUsuń