sobota, 30 listopada 2013

Zapomnijmy na moment o chrześcijaństwie w DD

Zapomnijmy na moment o C przed DD, zajmijmy się BDSM i faktami tego bloga (teoria, a nie praktyka).

Tytuł jest lekkim nadużyciem z mojej strony. Chciałbym wyjaśnić, że doskonale zdaje sobie sprawę, że prawdziwy chrześcijanin nigdy nie zapomina o tym, że jest chrześcijaninem, tym samym nie zapomina o chrześcijaństwie obecnym w jego życiu na co dzień.

Ten artykuł jednak nie będzie opierał się na chrześcijaństwie i nie poprę go cytatami z biblii. Chciałbym się zwrócić do wszystkich osób którzy trafili na ten blog dotychczas, jak i do tych którzy trafią na niego nieco później.

Ja naprawdę czytuje komentarze i sprawdzam kto je wystawia. Naturalnie sprawdzam na tyle na ile jest to możliwe. Więc jeśli ktoś widzi w DD sadyzm, bicie, tortury i podnietę seksualną, to niech wie, że bardzo mnie uraził, ale nie tylko mnie, a wszystkich naprawdę popierających tę ideologię (może nie w pełni, a w znacznym stopniu). Więc jeśli ktoś wystawia komentarz nie anonimowy, a posiada bloga o patologicznych relacjach seksualnych (nie mowa o fikcjach literackich) to niech będzie pewien, że ja na tego bloga wejdę, a komentarz mówiący „piszesz o tym co i ja, tylko inaczej to nazywasz” z miejsca usunę, bo jest wielkim zakłamaniem i dopowiedzeniem.

Kolejna sprawa jaką chciałbym wyjaśnić to różnica między DD, a BDSM.
DD – Domowa dyscyplina
BDSM – Wiązanie, dominacja, sadyzm, masochizm.
Myślę, że już samo rozwinięcie tych skrótów dało wam do myślenia.
Jednak dla ludzi oczekujących dokładniejszych wyjaśnień zaznaczę że DD tyczy się sfery domowej, ludzi, którym na sobie zależy i nie jest to gra erotyczna, czy rola odgrywana przez kilka godzin spotkania. Ludzie praktykujący DD żyją normalnie, chodzą na spacery, do kina, klubów, uprawiają seks, płodzą dzieci, biorą śluby, albo żyją na kocią łapkę, ale tworzą w jakiś sposób rodzinę, ewentualnie są na etapie chodzenia, czyli przed założeniem tej rodziny. Zaskoczę was, ale żyjąc w związku DD można zaniechać całkowicie praktyki kar cielesnych, wszakże jest to indywidualną sprawą dwojga. BDSM natomiast tyczy się sfery seksualnej i erotycznej, nie ma to odniesienia w życiu, zarówno kary fizyczne, tresura, przynależność mają powodować podniecenie seksualne jednej ze stron, albo obu stron, ewentualnie większej grupy. W BDSM nie ma miejsca na zakładanie rodziny. Chociaż są osoby co żyją normalnie, a w BDSM bawią się nocami. Ja nie widzę w tym nic złego, ale ich model związku nie ma nic wspólnego z DD, a życie poza tym seksualnym nie ma nic wspólnego z BDSM, bo w to się tylko bawią nocami. Natomiast życie w BDSM czyli tak zwane 24/7 ja osobiście uważam za nienormalne, za dewiacje, którą powinno się leczyć. I mam w nosie, że kogoś w tej chwili obraziłem. To tylko moje zdanie i nie trzeba go popierać.

Jest jeszcze jedna grupka ludzi, osoby lubiące spanking i chcące żyć w DD, bo chcą być bite lub chcą bić. Jeśli mężczyzna (uznamy że ja pozostanę przy naturalnym podziale ról) lubi sprawiać ból i znęcać się nad partnerką, patrzeć na zabarwienie skóry pośladków po każdym klapsie (nie mowa tu o jednym czy dwóch niebolesnych klapsikach wypłaconych w sypialni) to nie nadaje się on do bycia w związku DD. Dlaczego? Bo odczuwa on radość z karania swojej żony/dziewczyny, a co za tym idzie będzie doszukiwał się powodów by sprawić jej lanie. To samo tyczy się kobiet lubiących ból, tak zwanych masochistek. Jeśli lanie sprawia takiej kobiecie przyjemność, to jaka to kara? Teraz mi się nasunęło, że takie osoby mogłyby żyć w związku opartym na zasadach DD, ale narzędziem kary w rękach dominującej strony nie mógłby być pasek, ani nawet dłoń, bo kara nie mogłaby być fizyczna. Aczkolwiek jeśli takie osoby czerpią znaczną satysfakcje z dominowania nad kimś czy też z ulegania komuś to na dłuższą metę taki układ i tak by nie wypalił.


 Kolejna sprawa jaką chciałbym poruszyć to teoretyzowanie. Ja jestem teoretykiem tego bloga. Pisząc o CDD, czy o DD wypisuje teorie, ideologie, zasady, ograniczenia, prawa i obowiązki, ale nigdzie nie jest napisane, że ja tak żyje, czy że w pełni takie życie akceptuje. Dlatego nie ma znaczenia czy ja chodzą do klubów ze striptizem, czy upijam się do nieprzytomności, jaki lubię seks, bo blog nie jest o mnie i moim podejściu do życia. Blog jest o CDD, o wszystkim co sam wiem w tym temacie. Myślę jakby wam to bardziej zobrazować… Nie trzeba być księdzem by znać religie i wiedzieć więcej w jej temacie niż niejeden ksiądz, nie trzeba być nawet pobożnym by zgłębiać tajniki chrześcijaństwa. Podobnie jak nie trzeba wierzyć w astrologię i znaczenie imion by znać cechy przypisane każdemu ze znaku zodiaku i znaczenie większości imion. Nie trzeba być otwartym na każdy rodzaj seksu w swoim życiu by doradzać innym w sprawach intymnych, czyli być seksuologiem. Można mieć problemy we własnym małżeństwie, albo nawet nie mieć żony/męża by być terapeutą małżeńskim. Dlatego z góry proszę by mnie nie obrażać, nie wyzywać od dewiantów i nie obrzucać negatywnymi epitetami za to, że opisuje teorie CDD, czy samego DD.

16 komentarzy:

  1. Witam :)
    Właśnie skończyłam czytać Twój (mam nadzieję, że nie posuwam się zbyt daleko zwracając się "per Ty") blog od deski do deski i... Zdecydowanie zgadzam się z tym, że DD i BDSM to zupełnie, zupełnie inne kwestie w żaden sposób ze sobą nie porównywalne. Ani tym bardziej stwierdzenie, że styl życia BDSM i DD jest chociażby zbliżony.

    Osobiście, żyje w związku D/s (gwoli wyjaśnienia, po części jest to oparte na BDSM, ale nasze relacje mają niewielki związek z łóżkiem. Głównym, istotnym jego elementem jest przynależność, o której kiedyś wspomniałeś, ale w dużej mierze oddanie siebie w całości drugiej stronie i stawianie przyjemności tej drugiej strony dalece PONAD swoją własną przyjemność czy wygodę). Możesz się z tym zgadzać lub nie - każdy ma do tego prawo. Zmierzam jednak do tego, że nasza relacja wyrosła właśnie na bazie DD. Oboje z mężem jesteśmy ludźmi wierzący i to zresztą dość głęboko, stąd relacja o jakiej pisałeś w wielu swoich postach jest nam bliska i jak najbardziej naturalna.

    Będąc szczerą, bardzo zaskoczyły mnie komentarze wielu osób. Między innymi ktoś rzucił: "Za dużo w tym wszystkim Biblii". Hmm... Moim zdaniem, aby pisać na temat związku opartego na zasadach biblijnych, to trzeba się oprzeć TYLKO na Biblii. I stwierdzenie, że za dużo w tym wszystkim Pism, jest nie na miejscu.

    Idąc dalej... Ktoś napisał, że nikt mu nie będzie mówił co on tak naprawdę woli albo nie woli. Dyskusji nie podlega to, co ktoś lubi albo czego nie lubi, tylko jakie są NATURALNE pragnienia. I wtedy do każdego należy ocena jego własnej postawy. To tak jakbyśmy mieli ocenić homoseksualizm. Trudno stwierdzić, że pociąg do drugiego meżczyzny/kobiety jest normalny tylko dlatego że dana jednostka czuje się normalna. Co istotne, należy też ustalić co traktuje się jako baze ustalania normalności. Bo mówi tutaj o CHRZEŚCIJAŃSKIEJ domowej dyscyplinie, więc jak można porównywać roszczenia feministek do zasad ustalonych przez Boga od zarania dziejów. Mówiąc już osobiście, to moim zdaniem działania i roszczenia feministek w ten czy inny sposób działają WBREW naturze i temu jak zostaliśmy stworzeni, co Piotrze, często podkreślałeś.

    Kolejny element który szalenie mnie zaskoczył. Wszyscy głośno krzyczą co jest normą i co jest normalne, ba - gotowi są kłócić się ze sobą celem udowodnienia czyja norma jest bardziej normalna a czyja mniej. Zachowanie naturalne jest TYLKO JEDNO i norma jest TYLKO JEDNA. Chrzanienie psychologów o tym, że większość tworzy normę to taka sztuka dla sztuki. Jak wszyscy będziemy mordercami, to właśnie to stanie się normą? Nie zahaczam już tutaj prawa ustalane przez Boga i ich podważanie, bo wydaje mi się że to nie podlega tutaj żadnemu komentarzowi.
    CDN z ograniczeń komentarzy

    OdpowiedzUsuń
  2. W miarę czytania poruszył mnie również jeszcze jeden temat przez was poruszany. Bicie i karanie. Myślę, że dla bardziej inteligentnych osób nie ma potrzeby rozdzielania tematu bicia na patologiczne znęcanie się i przysłowiowy klaps dla zwrócenia uwagi. Piotrze, usilnie starał się wytłumaczyć, że podejmowane przez męża działanie uzależnione są od zachowań jakie prezentuje sobą żona. I ja się z Tobą zgadzam. To trochę jak z dzieckiem - niektórych dzieci zwyczajnie nie ma potrzeby bić, do innego jak się porządnie w tyłek nie przyleje, to zwyczajnie nie dotrze i innej opcji nie ma. Poza tym, nie bierzecie jeszcze jednego elementu pod uwagę: kobieta w takim związku małżeńsku ZGODZIŁA SIĘ na taką relację. Taki sposób postępowania uznaje za SŁUSZNY. Naturalny. Dlatego bardzo podobała mi się wypowiedź jednego z komentujących "skoro [kobieta] chce być traktowana jak dziecko, to tak właśnie będzie traktowana". A to z kolei wiąże się z kolejnym i ostatnim już co mnie uderzyło, to komentarz, że dwa lania powinny nie tylko powodem do rozwodu ale również do postępowania karnego. Cóż, nie pozostaje mi nic innego jak tylko zapytać: "a dlaczego ona to lanie dostała?". Jeśli bez powodu - to nie widzę potrzeby dalszej dyskusji. Ale jeśli powód BYŁ, to - wybaczcie mi kolejne nawiązanie do dzieci - trochę jak z ostrzeżeniem. Mówię do potomnego; "słuchaj, nie dotykaj kaloryfera, bo dostaniesz w tyłek". Na co młody z uporem maniaka, zerkając na mnie kątem oka z wyciągniętym paluszkiem metodycznie zmierza w kierunku "zakazanego owocu". Znęcaniem się i patologią będzie dać małemu w tyłek? Został wyraźnie ostrzeżony. wiedział co go czeka. To była wyłącznie jego DECYZJA. Dlatego, argument moim zdaniem, zupełnie chybiony i nie na miejscu.

    Wybaczcie mi brak odnośników do bezpośrednich osób komentujących :)

    Pozdrawiam,
    Nisza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowna Pani
      Proszę mi wybaczyć ale nie sposób zostawić tego bez komentarza. Można oczywiście przyjąć sobie że bazą normalności jest chrześcijaństwo i wtedy wszystko co nie jest chrześcijańskie będzie nienaturalne, można przyjąć sobie że każda aktywność seksualna nieukierunkowana na prokreacje jest nienaturalna i niewątpliwie wtedy czyny homoseksualne będą nienaturalne, tylko że każda z tych definicji będzie całkowicie arbitralna bo opierająca się jedynie na własnym poglądzie, stwierdzenie że to co nie chrześcijańskie jest nienaturalne oznacza wyłącznie subiektywny sąd o tym co uważasz za naturalne a co nie, w żaden sposób nie udowodnisz jego prawdziwości bo nie masz tutaj żadnego punktu odniesienia innego niż twoja wiara.

      Jeżeli natomiast powiemy że naturą takiego a takiego bytu są wszystkie te cechy bez których byłby on innym bytem, to powyższe rozumowanie nie ma zastosowania bo te cechy i byty istnieją obiektywnie i niezależnie od czyichkolwiek poglądów. W takim razie jest chyba banalnie oczywistym że nie ma żadnych pragnień wspólnych całemu rodzajowi ludzkiemu- 100% ludzi którzy kiedykolwiek żyli musiałoby mieć dokładnie takie same pragnienia, albo musimy uznać że ci którzy akurat mają inne pragnienia nie są ludźmi.

      Jeżeli kobieta wyraźnie zgodziła się na taką relację(samo wejście w związek czy małżeństwo zgodą na bicie nie jest, to chyba jasne) to oczywiście ma prawo do tego. W każdym innym przypadku bicie drugiej osoby jest aktem agresji, oczywistym bandytyzmem przed którym można się bronić i który można ścigać. Wszystkie motywacje agresora i wszystkie jego powody są kompletnie bez znaczenia wobec tego obiektywnego faktu że poza obroną konieczną ingerencja w inną osobę bez jej zgody jest zawsze bezprawna.

      Pozdrawiam
      Joanna

      Usuń
    2. Nie można nazwać agresorem kogoś kto wymierzy klapsa z pełnym opanowaniem i zrobi to bez agresji, bez krzyków, bez sadyzmu. - Oto moje prywatne zdanie.

      Druga sprawa, to fakt, że kobieta może wejść w związek małżeński z mężczyzną mówiącym niejednokrotnie frazę "gdybyś była moją żoną, to w takiej sytuacji dałbym ci klapsa/spuścił lanie". Kobieta wtedy wystarczy, że za takiego kogoś wyjdzie i to już samo w sobą jest zgodą. Nie trzeba mówić "godzę się byś mnie bił". Podobnie jak kobieta wyjdzie za alkoholika, który nie kryje przed nią swojego nałogu, a ona go nie krytykuje, czyli się na to godzi, wie kogo bierze i jemu daje jasny komunikat "nie przeszkadza mi twój alkoholizm". - Kolejne moje prywatne zdanie na ten temat.

      Co do norm społecznych myślę, że każdy ma swoje, w zależności od tego jaki przyjmie punkt odniesienia. Jednak moim zdaniem świat schodzi na psy i to co przedstawiane w TV i mediach, a także co prezentuje sobą młodzież w szkołach normalne nie jest. Kiedyś Les czy Gej to słowa rzadko występujące na serio, a dziś... dziś jedna na pięć licealistek głosi że ona jest Bi. - To tylko jedna z nienormalności XXI wieku.

      Nie jestem za biciem kobiet! - Głośno to głoszę, ale nie jestem też przeciw. Według mnie nich każdy robi tak by w jego małżeństwie było dobrze, by pomagać, naprawiać i budować relacje, a nie szkodzić i je burzyć. Ludzie są różni i mają różne predyspozycje. Dziś za klapsa w pupę dziecka można iść do więzienia - takie mamy prawo, moim zdaniem nienormalne. I nie, nie jestem za biciem dzieci! Po prostu uważam, że do jednego dziecka dotrze rozmowa, do innego kara, a do jeszcze innego tylko klepnięcie w tyłek. Wszystko zależy od charakteru dziecka. Ale oczywiście psycholodzy wiedzą lepiej...

      Z tego co napisałem powyżej wynika, że ludzie są naprawdę różni i ja pewnie przyjmuje za normalność coś co większość osób skrytykuje, ale mam to gdzieś, to moja sprawa w co wierzę, jak czynie i jak życie. Nikogo nie zabijam, nie wydaje mi się też bym kogokolwiek tym krzywdził.

      Co zaś tyczy się tej pani od pierwszych dwóch komentarzy pod tym postem. Nie wydaje mi się by relacja jej i jej partnera była oparta na DD, albo ja nie znam całkowitej analizy związku DD, ale chyba nawet nie chcę jej znać. Wydaje mi się jednak że nie ma sensu łączyć BDSM 24/7, tortur i przynależności, całkowitej uległości i ciągłej dominacji z DD, a już tym bardziej z CDD.

      Usuń
    3. Agesorem jest ktoś kto narusza cudzą nietykalność w jakiejkolwiek sytuacji i z jakichkolwiek powodów, to akurat jest coś całkowicie obiektywnego więc wobec tego prostego faktu żadne stany emocjonalne którejkolwiek strony nie mają żadnego znaczenia. Muzułumanin który biciem próbowałby mnie zmusić do przejścia na islam w swoim przekonaniu mógłby uważać że chce dla mnie jak najlepiej bo ratuje mnie przecież od wiekuistego potępienia, mógłby również być przy tym niezwykle spokojny i opanowany, tylko co z tego skoro nadal byłby to oczywisty bandytyzm przed którym miałabym pełne prawo się bronić.

      W żadym sensie nie można domniemywać takich uprawnień na podstawie jakichś domysłów. Jeżeli kobieta powie że fantazjuje o gwałcie to nie znaczy że można ją zgwałcić, jeżeli ja powiem komuś że pożyczę mu pieniądzę to nie znaczy że ten ktoś może je sobie teraz wziąć bez pytania. "Komunikaty" są jedynie tym co druga strona domniemuje z jakiejś sytuacji, żadnej zgody nie stanowią.

      Jest dzisiaj wiele oznak upadku cywilizacji a wszystko wskazuje na to że fala będzie tylko narastać, trudno nie zauważyć że rzeczywistość doznała jakiegoś straszliwego wstrząsu a poruszanie się po niej dzisiaj przypomina już szukanie strzępów ładu w morzu chaosu, na tym poniekąd polega dzisiaj dylemat konserwatysty. Pan wybaczy ale muszę dodać że pisanie historyjek ociekających pornografią i patologią w takiej formie uważam za ewidentnie wpisujące się właśnie w ten nurt nowoczesnej dekadencji i upadku kultury który sam pan zauważył.

      Joanna

      Usuń
    4. Fikcji literackiej nie uważam za nic złego. To tak jak autor który napisał kryminał o seryjnym mordercy, który zabijał na tle seksualnym małe dziewczynki. Czytanie tego nie uważam za nic złego. Napisanie tego także nie. Przecież nie zostało to napisane dlatego by sprawiło przyjemność na tych opisach np gwałtów, ale by ciekawiło kto jest tym zabójcą i kiedy zostanie złapany, a te sceny miały przerażać.

      Ja sam nie uważam by moje historyjki ociekały pornografią i patologią, to obyczajówka, opis życia które mogło się zdarzyć naprawdę. Życie nie jest ani dobre ani złe, ludzie też nie są dobrzy i zły i tak samo moi bohaterowie mają wady i zalety. W życiu np istnieją gangsterzy co z zimną krwią zabijają, a za własne dzieci daliby się pokroić. My takiego człowieka uznamy za złego, a jego dzieci za kochanego tatusia. Samo życie, bez lukru i wisienki na szczycie tortu. Moje historyjki, te opowiadania nie ociekają patologią, ale patologia czasami się w nie wkrada, bo z patologią mamy do czynienia na codzień. Nigdzie też nie napisałem że tę patologię popieram, albo że bronie zachowania moich bohaterów i ich postępowań, bo tak nie jest. Należy po prostu odróżniać fikcje od życia i nie przesadzać w żadną stronę.

      Zbyt mocna poprawność jest zwyczajnie nudna. Dlatego ja nie wykluczam perwersji w seksie, co nie znaczy że wszystkiego bym spróbował. Ty możesz to uważać za złe, niewartościowe, bezbożne i że pójdę do piekła, a ja to oleje, bo co cię obchodzi gdzie trafię? Mojej duszy nie zbawisz, tym bardziej, że do moralności nie potrzebna jest żadna religia, ani zbyteczna poprawność.

      Koniec dyskusji z mojej strony, bo i tak się z tobą nie dogadam Asiu, choć nie wiem jakbym chciał. Pochodzimy z innych bajek, kolorujemy inne kolorowanki i mamy zamiar przeżywać życie inaczej, nasz wolny wybór, póki nikogo tym nie krzywdzimy jest chyba okay, tak? W realnym życiu też bym z tobą nie dyskutował bo bym usnął przez to, ze twoje wypowiedzi są nudne, nudniejsze niż podręczniki historii. Na dodatek wydaje mi się, że kierujemy się w życiu innymi priorytetami i zasadami. Ty uważasz, że nie ma prawa w książkach występować erotyka, brutalizm i agresja. Ja uważam, że jak najbardziej w książkach, filmach i na deskach teatru nawet tak trudne tematy życiowe nie powinny być pomijane.

      Usuń
  3. Proszę mi wybaczyć, jeśli źle się wyraziłam - w żadnym wypadku nie próbowałam nawet stwierdzać, że żyję w związku DD, bardziej że nasze relacje WYWODZIŁY się z relacji DD. Zwłaszcza, że starałam się również nadmienić że BDSM 24/7 czy relacja D/u jest czymś ZUPEŁNIE innym od DD i nie sposób tego nazwać tym samym - także bardzo przepraszam za brak uporządkowania :)

    Panie Patryku, zgadzam się z Panem w 100% i dokładnie to samo usiłowałam przekazać. Nic nie jest z góry ustalone, a każda para - zwłaszcza w CDD - ustala swoje zasady na potrzeby swojego związku. Dokładnie tak jak z tym dzieckiem :)

    Pani Joanno, jedną rzecz pomija Pani w swoich wywodach. Zarówno ja, jak i osoby będące w związkach CDD normy chrześcijaństwa uważają za te, które stanowią NATURĘ człowiek. Nie powiedziałam również, że ktoś kto odbiega od normy nie jest człowiekiem. Daleka jestem od tego. Powiedziałam tylko, że człowiek został stworzony w pewnej formie, z pewnymi pragnieniami i chęciami. Normy i chęci odbiegające od tego co zostało stworzone, moim zdaniem są "nienormalne", pozwolę sobie powtórzyć - odbiegające od normy. I możemy tutaj dyskutować o antropologii i innych tego typu dziwnych naukach, ale jak już wspomniałam - na przełomie wieków kobieta podporządkowana była mężczyźnie. Nieliczne wyjątki stanowiły kobiety rządzące, lub kobiety mające większe uprawnienia - jak np. kobiety Egiptu, przez pewien czas.

    Nie mniej jednak, jak już powiedział pan Patryk - ciężko z Panią rozmawiać mając zupełnie inną bazę tego co normalne. Dla Pani - jak dla większości psychologów - normą jest to, na co pozwala większość. A w dzisiejszych czasach większość pozwala na wszystko w myśl wszędobylskiej tolerancji. Jako chrześcijanka nie godzę się na wiele aspektów, które dzisiaj są zupełnie normalne. Tolerancja np. doprowadza do tak chorych sytuacji, gdzie pedofilia uznawana jest za ORIENTACJĘ, zamiast za dewiację.
    Stąd dla pani, klaps zawsze będzie przemocą a dominacja mężczyzny zawsze będzie dla kobiety ubezwłasnowolnieniem albo w ogóle tyranią i znęcaniem się. Proszę mi wybaczyć, jeśli się mylę w mojej ocenie. Nie mniej jednak, dla wielu naprawdę szczęśliwych i spełnionych kobiet, taki stwierdzenie będzie tylko frazesem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli czyjeś życie rzeczywiście wygląda tak jak w tych historyjkach to tylko współczuć temu komuś, naprawdę. Ja nie mam nic przeciwko pokazywaniu patologii, ale to wszystko musi być w jakimś celu, w pana historyjkach poza epatowaniem patologią i seksem nie ma właściwie żadnej osi fabularnej, żadnego odróżnienia dobra od zła ani nawet żadnej refleksji, takie odnoszę wrażenie. Nie uważam że takie rzeczy nie mają prawa występować, uważam je za złe i bezwartościowe ale nie marzą mi się żadne zakazy, pokazywane będzie to co ludzie chcą oglądać a ja mogę jedynie powiedzieć czy mi się to podoba czy nie.

      Ja staram się zawsze dojść do prawdy, jakakolwiek ona by nie była, jeżeli w moim rozumowaniu jest jakiś błąd to proszę mi to wykazać, natomiast dostarczanie panu wrażeń nigdy nie było moim celem. Miałam już tutaj nie pisać ale wobec komentarzy cytujących mnie nie mogłam się powstrzymać, mam nadzieje że będzie mi to wybaczone. Niech pan oczywiście robi to co uważa za słuszne, żadnej mocy nie mam żeby to zmienić.

      Szanowna Pani, to był klasyczny argumentum ad personam, proszę nie przypisywać mi czegoś czego nie powiedziałam ani nie powoływać się na moje domniemane opinie o czymś skoro Pani ich nie zna. Nie jestem psychologiem i nie uważam psychologii za poważną naukę, to co uważa większość nie jest dla mnie żadną normą. Jeżeli Pani uważa coś za naturalne, a ja za naturalne uważam coś przeciwnego to w jaki sposób można teraz udowodnić kto ma racje? Nie ma na to żadnego sposobu bo mówimy tutaj cały czas o naszej wierze, czyli prywatnym odczuciu, Pani wierzy że ja się mylę ale Pani wiara nie kreuje rzeczywistości, nie ma żadnego punktu odniesienia aby dało się zweryfikować która z nas ma rację. Prawdopodobnie dla wszystkich wyznań chrześcijańskich sposób w jaki Pani żyje jest dewiacją a nie normą, domyślam się że stworzyła Pani jakąś własną prywatną mistykę, zapewne wybierając różne rzeczy z Biblii a inne odrzucając, co również jest całkowicie arbitralnym i subiektywnym wyborem.

      Dla Pani dominacja mężczyzny jest spełnieniem a dla mnie nie, każdy ma własne pragnienia. Dla Pani moje pragnienia są nienormalne a dla mnie Pani sposób życia jest perwersją. Pani próbuje udowodnić że to Pani pogląd jest z jakiegoś powodu obiektywnie ważniejszy niż mój mimo że tego się nie da zrobić. Dążę do tego że wszystkie sądy o tym co jest normalne są subiektywne i dlatego za właściwą definicję natury uważam tą którą podałam za Josephem de Maistre i która opiera się na rzeczywistości a nie na wierze i jest obiektywnie weryfikowalna.

      Usuń
    2. Wszystkich życie wygląda jak w tych opowiadaniach, choć życia są zupełnie różne. Po prostu każdy styka się z dobrem i złem i ma w sobie te dwa składniki - dobro i zło. Jednak ten blog nie jest miejscem na pisanie o mojej twórczości. Jeśli tobie się coś nie podobało w moich opowiadaniach to trzeba było napisać komentarz pod daną częścią. Dziwne, że pani uważa, że nie ma fabuły coś co moim zdaniem fabułę ma. A odróżnienie dobra od zła... w każdym z nas kłócą się te dwie moce i nie musi ich oddzielać gruba kreska, bo po cholerę? I tak jeden uzna za dobre wyjście, to samo, co drugi uzna za najgorsze rozwiązanie. Jesteśmy różni, mamy różne motywacje do czynów i myślę że nie sam czyn jest ważny, ale też motywacja. Dlatego moi bohaterowie postępują dobre i mądrze za jednym razem, a za drugim karygodnie, bo nie lubię idealizacji. Aczkolwiek ma się pani prawo to nie podobać, nie rozumiem tylko po co pani czyta obyczajówkę w której jest dobro i zło w jednym miejscu, skoro poszukuje pani bajek. Bajek gdzie typu król lew, gdzie wiadomo z góry kto jest dobrym, a kto złym bohaterem, a w życiu tak nie ma. Każdy z nas jest trochę złym i trochę dobrym bohaterem dlatego moje postacie są i dobre i złe, w zależności od okoliczności, sytuacji, humoru, itd. Sceny erotyki, te sceny seksu to też cześć życia, no chyba, że pani uprawia seks tylko "po Bożemu"... jeśli tak jest to naprawdę, proszę mi wierzyć, ale przykro mi, bardzo pani współczuje jeśli ma pani tak ubogie życie seksualne.

      Usuń
  4. Szczerze mówiąc śmieszy mnie pani,pani Joanno czytałam wiele opowiadań Samuela i do głowy by mi nie przyszło,że można nazwać je ociekającymi pornografią.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam wrażanie Pani Joanno , że nie żyje pani w świecie rzeczywistym/ realnym i nie widzi pani tego, co się dookoła pani dzieje .Takie po pani wypowiedziach uzyskałam wrażanie, jeśli panią czymś uraziłam to przepraszam nie było to w moim zamiarze. Mam wrażenie , że nie przeczytała pani żadnej książki gdzie występuje dobro jak i zło , nie obejrzała żadnego filmu gdzie naprawdę ukazana jest patologia i pornografia, że żyje pani w "świecie idealnym". Opowiadania Samuela , są życiowe wcale nie "ociekające pornografią i patologią , życie nie zawsze jest kolorowe.
    To , że napisała pani przytoczę " w pana historyjkach poza epatowaniem patologią i seksem nie ma właściwie żadnej osi fabularnej" to śmieszne wręcz bezczelne , każdy ma prawo wyrazić własne zdanie , ale należy robić to tak , aby nie urazić drugiej osoby. Mnie również ciekawi po co pani czyta obyczajówki gdzie jest dobro , ale jest również zło skoro pani szuka bajek ?
    Pozdrawiam Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja wiem że to teraz wygląda jakbym sobie przyprowadził obrońców, a tak nie jest... nie miało tak być. Jak już mówiłem ten blog to nie czas i miejsce dyskutowania o mojej twórczości. Umieściłem odpowiedni temat na blogu o Amandzie i Aleksie i tam zadałem pytanie czy według trafiających na blog moje opowiadania są ociekające pornografią i patologią bez fabuły.

    Koniec dyskusji w tym miejscu. Nie śmiećmy tutaj Piotrowi, co?

    Patryk Samuel.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie czytam żadnych obyczajówek z zasady, przejżałam w ramach zapoznania się z tym środowiskiem, moje wrażenia są takie jakie są. W porządku, to nie jest najlepsze miejsce na rozmowy o pana opowiadaniach więc nie kontynuuję już tego wątku.
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odnoszę wrażenie, że Pani nic nie czyta popełniając błędy typu 'przejżałam'.
      Mad.

      Usuń
    2. Oczywiście, pośpiech błędy powoduje, przepraszam bardzo, to się nie powinno stać, moja wina i tylko moja.

      Usuń
    3. Przede wszystkim trzeba zaznaczyć, że to środowisko jest bardzo zróżnicowane, oraz, że opowiadania to fikcja literacka i nie przedstawiają rzeczywistego obrazu takiego związku. Mało tego moje opowiadania nawet nie są o DD, co najwyżej z elementami DD, podobnie jak z elementami przemocy i mam wrażenie, że tobie się te elementy zacierają w jedno.

      Śmiem jeszcze powiedzieć, że przejrzenie (przeczytanie jednego czy kilku rozdziałów na które natrafiło się przypadkiem, bądź przez wyrywkowe kliknięcie) w ramach zapoznania się nie daje pani nawet możliwości zapoznania się z fabułą, więc nie może pani wiedzieć czy ona jest, czy jej nie ma. Moja wypowiedź może być jednak nie kompletna, bo nie wiem co pani czytała, a czego nie i na co akurat trafiła.

      Jeszcze jedno pytanie mam do pani... po co pani wchodzi na blogi w tematyce, która pani nie interesuje? Nie ciekawią panią ani obyczajowe realne opowiadania z elementami erotycznymi i kryminalnymi. Więc po co pani zaglądała na mój blog, gdzie takie opowiadania są. Mało tego nawet na tym blogu nie wiem po co pani jest. Ja pani nie wypraszam, ale nie podoba się pani takie życie i nikt nie zmusi pani by tak żyć. Pani uważa to za patologie, ale nikt kto tak żyje tego za patologie nie uzna nawet jak przeczyta pani nudne komentarze co pani na ten temat sądzi. Myślę też, że to nie jest miejsce gdzie powinno się publikować fragmenty usypiających doktoratów i magisterek, a pani komentarze właśnie tak wyglądają, jak fragmenty tekstów naukowych. Ja mimo wszystko jednak preferuje rozmowy, a nie czytanie nudziarzy.

      Papa ;)

      Usuń