Chrześcijańska domowa dyscyplina jest praktyką między dwoma
partnerami zgadzającymi się na taki sposób wspólnej egzystencji, wspólnego
życia. W takim związku (jest to związek, a nie układ) głową rodziny jest
mężczyzna i to on jest odpowiedzialny za związek. Pierwszym jego obowiązkiem
jest osiągnąć zdrowe relacje z żoną i dziećmi, czyli stworzyć w domu bezpieczne
środowisko, w którym miło będzie przebywać wszystkim członkom rodziny. Kolejnym,
nie mniej ważnym, a nawet ważniejszym obowiązkiem spoczywającym na barkach męża
i ojca jest aby te zdrowe relacje utrzymać. Dla osiągnięcia celu ważny jest
przede wszystkim spokój, opanowanie i racjonalne myślenie. Mężczyzna może
wykorzystywać różnego rodzaju środki, jeśli uzna je za słuszne i wspomagające
stworzenie szczęśliwej, kochającej się rodziny.
Piotrze - nie zgadzam się z jednym elementem Twojej wypowiedzi. Mianowicie: "(...) i to on jest odpowiedzialny za związek." Za każdy związek, obojętnie na jakich zasadach jest budowany, odpowiedzialne są dwie osoby. Za rodzinę - wszyscy jej członkowie. Trudno będzie mężczyźnie budować ten azyl samemu, kiedy tylko na jego barkach będzie złożona odpowiedzialność - nie uważasz? O.
OdpowiedzUsuńZwiązek jakikolwiek by nie był budują jego członkowie. Rodzinę więc budują wszyscy jej członkowie, ale za powodzenie i harmonie w tej rodzinie jest odpowiedzialny mężczyzna, to jego zadaniem jest tak wszystko zorganizować by współgrało z sobą i nie szkodziło ogółowi na rzecz jednostki. Jeśli mężczyzna w którymś momencie nie zareaguje i pozwoli by każdy czynił po swojemu rodzina przestaje być rodziną, a staje się obcymi sobie ludźmi, żyjącymi pod jednym dachem. To w jego obowiązku jest wszystko zlepiać, organizować, wszystkiemu przewodzić. Dlatego ja za rozpad związków małżeńskich zawsze obwiniam mężczyznę. To on żeniąc się wziął tą kobietę i dzieci narodzone z tego związku pod opiekę. Proces tworzenia rodziny jest długotrwały, ale zniszczenie jej też nie trwa z dnia na dzień. Większość związków rozpada się przez to, że mężczyźni nie pełnią swojej roli i nawet gdy dostrzegają problem/problemy to je bagatelizują, albo zbywają słowami "samo się ułoży". Może w tym momencie okaże się zbyt czepliwy, ale jak żyje to jeszcze ani razu nie byłem świadkiem by samo się coś zrobiło.
UsuńPozdrawiam.
Piotr Parker.
Owszem, nic nie dzieje się samo. Ale nie zgodzę się, że to zawsze wina mężczyzny. Uwierz, że to że kobiety są manipulatorkami - to nie jest jedynie slogan i hasło pod którym nic się nie kryje. Czasem kobieta umie tak namieszać, że żaden mężczyzna nie zorientuje się w porę. I sama potrafi "uspokoić" sytuację słowami "ułoży się". A narodzone ze związku dzieci - to też odpowiedzialność ich matki.
UsuńTo wina mężczyzny, że dał się zmanipulować, że sam nie podjął się układania czegoś, tylko uwierzył w bajkę "ułoży się". Mężczyzna nie jest już dzieckiem, jest mężem, czasami też ojcem więc nie powinien zawierzać w takie słowa, że samo się coś zrobi. Mężczyzna jest odpowiedzialny za małżeństwo, bo to jego Bóg powołał by przewodzić rodzinie. To tak jak w wojsku, zawsze obwinia się dowódce, bo nawet gdy zawinił żołnierz, to wina dowódcy, że nie nauczył swoich żołnierzy posłuszeństwa. Być może bardzo drastycznie to zobrazowałem, ale mężczyzna ma możliwość bezpośredniego wpłynięcia na członków rodziny, to on podejmuje bądź zatwierdza decyzje. Jeśli więc małżeństwo znajduje się na skraju przepaści to on je tam doprowadził swoimi decyzjami, swoim postępowaniem. Nawet jeśli zachowanie innych miało na rozpad małżeństwa wpływ, to i tak on jest winny, gdyż to on nie zmienił zachowania tych bliskich, nie zareagował na nie odpowiednio.
UsuńI o ile związek może zostać przerwany przez dwie osoby, z winy obojga, bo np. nie pasowali do siebie, niezgodność charakterów, inne priorytety, o tyle małżeństwo zawsze rozpada się z winy mężczyzny. Po prostu związek niezalegalizowany, tzw "chodzenie z sobą" ma na celu by ludzie się poznali, nauczyli siebie nawzajem. Małżeństwo to już pewność, to świadoma decyzja obojga. Małżeństwo ma też inny cel niż "chodzenie z sobą". To drugie zaczyna się by mogło dalej trwać lub się zakończyć, to pierwsze jest następstwem "chodzenia z sobą" i zostaje utworzone by trwać i by przetrwać, a nie się rozstać gdy coś nie wyjdzie.
UsuńPiszesz o roli mężczyzny, a jaka jest rola kobiety?
OdpowiedzUsuńTrwać przy tym mężczyźnie, wspierać go, być patronką ogniska domowego i wiele, wiele innych ról. Masz racje, nie naznaczyłem tego. Naprawię swój błąd i napisze kiedyś cały post dotyczący roli kobiety, nawet go tak zatytułuje.
UsuńA co zrobić jak kobieta nie chce za nic w swiecie słuchac męża? To też jest jego wina?
OdpowiedzUsuńNie wiem jaka kobieta i jakiego mężczyzny. Nie mogę ocenić sytuacji jeśli jej nie znam. Ponadto nawet jeślibym znał sytuacje takiej pary, to nie jestem nikim kto ma prawo wydawać osądy i radzić takim osobom.
Usuń