wtorek, 3 września 2013

Czy Bóg popiera bicie?

Dziś ktoś zadał mi takie pytanie, które skłoniło mnie do napisania tego postu. Uznałem, że czytelnicy zasługują na pewną informacje. Otóż wynika pewna komplikacja, gdyż pytanie „czy Bóg popiera bicie?” nie spotka się z jednoznaczną odpowiedzią. Zdania w tej kwestii są więc podzielone. Ja muszę się przyznać, że choć Biblię czytałem (całą, od początku do końca) jakiś rok temu, gdy leżałem w szpitalu i miałem z tego powodu nadmiar wolnego czasu… ale do rzeczy. Mam pewność, że Biblia milczy w temacie bicia żony. Nie ma tego w Biblii. Jednak biblijne milczenie nie jest niczym złym, przecież potępienia dla takich praktyk małżeńskich także w niej nie ma. Bóg więc tego nie potępia, bo nie występuje to jako element domniemanych sankcji w ramach pisma świętego.


Temat bicia dzieci w Biblii się pojawia, także nie jest potępiany, jest wręcz doradzany. Chociaż ja osobiście traktowałbym te szczególne zdania (fragmenty) o ćwiczeniu rózgą jako metaforę. Dziś rodzice często nie mają czasu na dzieci, albo je zbywają prezentami, albo krzykiem, albo w ogóle zostawiają wychowanie na głowie szkoły lub przedszkola, podwórka i ulicy. Myślę więc, że tamte biblijne zdania trzeba odczytywać metaforycznie, jako: Interesuj się, wychowuj, kiedy trzeba karć, bo dziecko jest twoim największym dziełem. Nie stworzyłeś go dla siebie samego, a dla innych ludzi, dla całego świata. Wychowaj je więc z pożytkiem dla przyszłości, z pożytkiem dla innych, dla całego świata. Myślę też, że największym błędem rodziców jest to, że całe życie patrzą na swoje dziecko, jako na syna, czy córkę. Nie dopuszczają na co dzień do siebie myśli, że to przyszła narzeczona czy przyszły narzeczony, przyszła żona czy przyszły mąż, przyszła matka czy przyszły ojciec. Każdy dorasta, a mówienie słynnego „ma jeszcze na to czas” moim zdaniem nie jest sprawdzoną metodą wychowawczą, ani czymś co powinno istnieć w wychowaniu, zwłaszcza, że dziś rodzice używają tego nagminnie, usprawiedliwiają tym swoje lenistwo i braki w wychowaniu.

W Biblii nie ma więc wzmianki o karceniu cielesnym kobiet przez mężów, jest natomiast wiele innych fragmentów, które opisują jak kobieta powinna zachowywać się względem mężczyzny i jaka jest jej rola w rodzinie.
Np. List do Efezjan św. Pawła (5: 22-24)
Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu,
bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus - Głową Kościoła: On - Zbawca Ciała.
Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom - we wszystkim.

Biblia oczywiście nie milczy na temat roli męża i ojca. Myślę, że ci, których to zainteresowało chwycą za całą tą Księgę, albo chociaż odszukają te fragmenty i przybliżą sobie to o czym ja dziś napomniałem. Na zakończenie podzielę się wam jednym z cytatów, tym, który mnie najbardziej urzekł prostotą i prawdą, tym który mnie się najbardziej podoba i do dziś od bardzo dawna tkwi w mojej pamięci. Pochodzi z Listu do Efezjan św. Pawła (5:25):
Mężowie miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie.

Rozumieć ten cytat można różnie. Ja uważam, że nie ma co doszukiwać się tutaj licznych metafor. Jeśli wymagamy by nas miłowano, trzeba także tego kogoś umiłować. Jeśli mężczyzna oczekuje czegoś od kobiety, wymaga by jej to wynagrodził i spełniał także jej oczekiwania. Naturalnie wszystko odbywa się z głową (z rozumiem). Nie można też oczekiwać szacunku, gdy samemu odnosi się do kogoś w sposób arogancki i nie ma się poszanowania dla jego osoby oraz jego własności. W tym powyższym cytacie jest porównanie żony do kościoła i choć to Chrystus jest Panem kościoła, to ma On do niego takie samo poszanowanie, jak do siebie samego. Tak więc mężowie muszą być odpowiedzialni za żony, ale szanuje się to za co jesteście odpowiedzialni, to co macie możliwość kształtować, na co macie możliwość wpływać. Czyńcie wszystko rozsądnie, bo moim zdaniem każda krzywda zadana żonie przez męża to jego powinna zaboleć kilkakrotnie bardziej niżeli ją, tak jak Chrystusa boli każdy cios wymierzony w Kościół (przypominam, że Kościół tworzą ludzie wierzący, a nie cegły składające się na budynek). 

17 komentarzy:

  1. Czyli za co można bić żonę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To sprawa indywidualna każdego takiego małżeństwa. Na to pytanie nie jestem w stanie jednoznacznie odpowiedzieć. Jeden zbije za kłamstwo, inny ze 15 minutowe spóźnienie. Każda kobieta wie jaki jest jej mąż i za co byłby w stanie ją skarcić w sposób cielesny.

      Usuń
    2. A czy działa to też w drugą stronę - jak mąż mnie okłamuje i spóźnia się (o to nie 15 min, a kilka godzin) to mogę walnąć go kijem bejsbolowym w łeb?

      Usuń
    3. Myślę, że mężczyzna nie może wymagać odpowiedzialności i punktualności od kobiety, jeśli sam nie jest odpowiedzialny i punktualny. Jeśli jednak ty od niego wymagasz punktualności, bo to utrudnia wam życie to ja bym radził z nim porozmawiać na ten temat. Ja z kobietą na temat spóźnień też bym porozmawiał, a nie bił. Tylko jeśli rozmowa nie przyniosłaby rezultatu, a spóźnienia byłyby kilku godzinne bez ważnych powodów, wypadków, zbiegów okoliczności to bym zareagował (z pewnością nie kijem bejsbolowym). Ja się nie spóźniam bez powodu, jak się spóźniam bo coś mi wypadło to o tym informuje. Naturalne, że wymagam tego samego.

      Usuń
  2. czyli kobietę może facet bić, a kobieta mężczyznę.. jeśli uznajesz, że kobieta ma takie samo prawo zbić Cię za to, za co Ty ją byś zbił, to jak dla mnie jest w sumie sprawiedliwie, "nie ugotowałaś obiadu, a ja wracam głodny" - lanie kobiety, "nie wyrzuciłeś śmieci, a wczoraj miałeś to zrobić" - lanie faceta :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozwól, że zapytam: Skąd bierzesz takie przykład? Są wręcz infantylne. Normalni, dorośli, dojrzali ludzie zrozumieją np. że kobieta nie ugotowała obiadu, bo się źle czuła i złożą zamówienie przez telefon choćby w pizzerii. To samo ze śmieciami, mógł nie wyrzucić rano bo budzik się zepsuł i pędził do pracy, więc wyrzuci śmieci sam po pracy, bez przypominania. Poza tym zawsze to on mógł nie ugotować obiadu, mogło to być w jego obowiązku, albo widząc, że kobieta się źle czuje mógł nie iść na łatwiznę i nie zamawiać tylko sam się do tego zabrać. Moim zdaniem kobieta nie ma prawa uderzyć mężczyznę za takie coś, no chyba, że się naprawdę nagminnie powtarza, ale to już jest po prostu taki mężczyzna. Widocznie wybrała nieodpowiednio i trafiła na nieodpowiedzialnego. Komuś kto nagminnie zapomina o wykonywaniu swoich obowiązków ja sam nie oddałbym pieczy by pilnował obowiązkowości reszty rodziny. Nie dziwię się więc, że kobieta takiego mężczyznę by nie respektowała, bo dlaczego ma respektować kogoś z takim podejściem?

      Usuń
  3. czyli kobietę może facet bić, a kobieta mężczyznę.. jeśli uznajesz, że kobieta ma takie samo prawo zbić Cię za to, za co Ty ją byś zbił, to jak dla mnie jest w sumie sprawiedliwie, "nie ugotowałaś obiadu, a ja wracam głodny" - lanie kobiety, "nie wyrzuciłeś śmieci, a wczoraj miałeś to zrobić" - lanie faceta :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedziałem na to pytanie powyżej, niestety brakuje kilku końcówek typu ę, ą, y... wina klawiatury. Przepraszam za to.

      Usuń
  4. No to ok, czyli dobrze podsumowałam twoją wypowiedz - facet może bić kobietę, a ona jego, jeśli chodzi o przewinienia tej samej rangi. Normalne to to nie jest, ale na pewno sprawiedliwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca dobrze to kojarzysz. W takim związku to mężczyzna ustala zasady i wyznacza granice, to on jest głową rodziny. Nie ustali więc przestrzegania takich zasad, które sam nagminnie łamie. Jeśli tak zrobi, to nie jest to mężczyzna nadający się do takiego związku.

      O tym co jest normalne nie zaczynałbym dyskusji, ponieważ normalność to pojęcie względne. Np. małżeństwo z rocznym stażem mówi do siebie "ty idiotko skończona", "ty debilu". Jedni takie słowa wypowiedziane w kierunku do zony/męża nazwą docieraniem się, bo to młodzi, drudzy normalnością, a trzeci brakiem szacunku. Podobny przykład to opieka nad dziećmi. Znam kobiety co uważają za normalne, że facet nie zajmuje się dzieckiem, nie wstaje w nocy, nie lubi się z dzieckiem bawić więc tego nie robi. Znam też kobiety, ale też mężczyzn, którzy tego za normalne nie wezmą, a za brak szacunku tego mężczyzny do posiadanej rodziny i tego dziecka. Jak więc sam/sama (nie widzę podpisu) widzisz dla każdego NORMALNE jest czymś innym.

      Usuń
  5. Obrazek na górze artykułu na pewno nie kojarzy się z udaną rodziną. W pewnych okolicznościach mogę zrozumieć takie zasady, problem właśnie w tym, że mężczyźnie oddaje się całą władzę/odpowiedzialność za związek. A całkowita władza często rodzi nadużycia. Myślę również, że twój przykład z 15 min spóźnieniem był mocno przesadzony.
    A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdarzają się nadużycia jak wszędzie. Myślę, że to jaki postawimy dom zależy w dużej mierze od jego fundamentów. Jaki zbudujemy związek zależy od osób które go tworzą. Jeśli kobieta wybierze nieodpowiedniego mężczyznę, zgodzi się za niego wyjść, a on będzie nadużywał swojego prawa... wtedy powstaje despotyzm i tyrania. Obydwu nie popieram.

      Usuń
  6. Czy kobieta może się bronić w takiej sytuacji, wdając się tym samym w bójkę z mężem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobieta w związku CDD, czy nawet samym DD nie ma potrzeby się w taki sposób bronić, ponieważ nie jest przez męża atakowana.

      Usuń
    2. Jednak zarówno tytuł, treść (a nawet obrazek przy artykule) wskazują jednoznacznie na temat wymierzania kar cielesnych wobec żony. Więc się pytam jak to ma wyglądać - mąż postanowił mnie ukarać - podchodzi do mnie i... no właśnie.. jak to ma niby wyglądać? Mam mu się nadstawić, żeby mnie walnął, czy to już jego sprawa, aby zrobić to tak szybko, aby kobieta nie mogła się obronić.

      Te pytania to oczywiście mała prowokacja z mojej strony, mająca na celu ukazanie mojej opinii na temat kar cielesnych wymierzanych dorosłemu człowiekowi. Dla mnie to patologia. O ile jestem wstanie wyobrazić sobie sytuację, w której dziecko zasłużyło na klapsa (ukradło pieniądze, znęcało się nad zwierzętami) tak nie wyobrażam sobie jak mąż może wymierzyć karę cielesną żonie.

      Panie Piotrze - czy ma Pan żonę i jeżeli tak to czy stosuje Pan wobec niej kary cielesne.

      P.S. Nie potępiam CDD, jednak moja sugestia to nie potrzebnie skupił Pan się na karaniu cielesnym zamiast ma innych aspektach związku CDD.

      Usuń
    3. Bo zacząłem akurat od tego, od czystej teorii, z czasem dodam inne wpisy, na resztę tematów dotyczących CDD. A na pani pytania odpowiem, ale gdy będę miał dłuższą chwilę.

      Usuń
  7. Skoro biblia nie wspomina o stosowaniu kar cielesnych wobec żon to znaczy że nie ma w niej uzasadnienia dla takich praktyk. Wspomina o posłuszeństwie ale nigdy ustami Mesjasza, apostoł Paweł był tylko człowiekiem i jak każdy mógł się mylić, jego opinie nie są dogmatami (uważał na przykład że paruzja nadejdzie w jedno pokolenie po zmartwychwstaniu). Jeżeli jesteś katolikiem to wiesz że biblia to tylko część objawienia, nauka kościoła do połowy XX wieku akcentowała obowiązek posłuszeństwa żony w małżeństwie (nigdy nie wspomina o karach cielesnych) po soborze watykańskim II nauka się zmieniła, encykliki Jana Pawła II wyraźnie to stwierdzają. Nauka społeczna kościoła jest zawsze uwarunkowana historycznie i zmienna w czasie, nigdy nie ma mocy dogmatu.

    OdpowiedzUsuń